„Podziemia Veniss” – Jeff VanderMeer
Wydawnictwo: MAG
Seria: Uczta Wyobraźni
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Gatunek: SF
Liczba stron: 240
Ponura, antyutopijna, często przerażająca, a nawet odrażająca (choć na swój
sposób piękna i wciągająca) wizja tego, co może spotkać ludzkość, w bliżej
nieokreślonej przyszłości.
Gdy na skutek rewolucji upadło miasto Dayton Central, mieszkańcy zaczęli nazywać
je Veniss. Słowo, które jak wspomina
Nicholas, przypomina syk żmii, istoty tak zabójczej i nieprzewidywalnej jak
całe to miejsce. Veniss otoczone jest murem wysokim na dwieście stóp, który
oddziela mieszkańców od wyniszczonego i niebezpiecznego świata zewnętrznego
(Jak się później okaże, wewnątrz wcale nie jest lepiej). Podział pojawia się
również w samym mieście. Istnieje ono bowiem nad i pod powierzchnią ziemi.
Poziomy nadziemne podzielone są na dzielnice, które są nieufne nawet wobec
siebie nawzajem. By dostać się z jednego końca miasta na drugi, trzeba czasem
przejść przez kilkanaście punktów kontrolnych. Jak to zwykle bywa, mamy tu do
czynienia z dzielnicami bogatszymi oraz tymi, które pamiętają jeszcze czasy
zamierzchłe. Dużo ciekawiej (choć raczej nie z perspektywy mieszkających tam
ludzi) jest w części podziemnej. Składa się ona z wydrążonych poziomów, które
schodzą coraz niżej. Każdy kolejny poziom jest bardziej zapomniany i pełen
coraz to dziwniejszych stworzeń.
Jeśli chodzi o stworzenia, to zarówno one jak i powszechne w Veniss
modyfikacje genetyczne, stanowią ważny element całej historii. Podobnie jest z
tajemniczym Quinem, który, choć osobiście nie pojawia się w opowieści na długo
(choć jego imię przewija się przez całą książkę) to ma ogromny wpływ na jej
bohaterów, jak i na samo miasto.
W takim właśnie świecie, pozbawionym moralności i przepełnionym rzeczami
sprzecznymi z ludzką naturą przyszło żyć trójce głównych bohaterów —
wspomnianemu już wcześniej Nicholasowi, jego siostrze bliźniaczce Nicoli oraz
ich przyjacielowi Shadrachowi. Każdemu z nich została poświęcona odrębna część
książki. Dowiadujemy się z nich o tym, co łączy lub łączyło całą trójkę.
Poznajemy ich historię, myśli…powoli zagłębiamy się w ich wnętrze. Razem z nimi
zostajemy wplątani w intrygę, która może zdecydować o losie całego miasta.
Całość rozpoczyna się od opowieści Nicholasa – artysty zajmującego się Żywą Sztuką […], wynędzniałego, względnie nieznanego i samotnego wyrobnika sztuki.
Opowiada nam o mieście, o tym, jak wyglądało jego życie kiedyś i dziś.
Poznajemy pokrótce jego relacje z Nicolą oraz Shadrachem. Dowiadujemy się
również dlaczego postanowił udać się do Szanghajskiego Cyrku Quina po
modyfikowaną genetycznie surykatkę, od której wszystko się zaczęło. Początek
zdecydowanie potrafi zaciekawić i przekonać do czytania kolejnych części.
Kolejny rozdział jest poświęcony Nicoli, która pracuje jako programistka
miasta. Chociaż wiele razy przeglądała jego mapy, nieoczekiwanie znajduje na
niej białe plamy. Rozdział jest pełen przemyśleń, wspomnień i rozterek. Dzięki
temu o wiele lepiej poznajemy zarówno ją, Nicholasa, jak i Shadracha. Rozwija
się również miasto i rządzące nim mechanizmy.
Najdłuższa część to podróż w głąb miasta, ku najniższym poziomom oraz
naszych bohaterów, dosłownie i w przenośni. Rozdział poświęcony Shadrachowi, który
pragnie zarówno zemsty jak i spokojnego życia z Nicolą, jest przepełniony
opisami okrucieństwa. Ukazuje jak chęć bycia nieśmiertelnym, sprowadza ludzkie
ciało do poziomu części zamiennych. Shadrach spotyka na swojej drodze wręcz makabryczne,
surrealistyczne obrazy, miejsca i postaci.
Ostatnią, krótką część stanowi posłowie. Dzięki niemu wiemy, dlaczego
doszło do pewnych wydarzeń oraz co sprawiło, że Quin (i nie tylko) jest tym,
kim jest. Pojawia się tam również wiadomość od autora, który wyjaśnia jak powstały
„Podziemia Veniss”, i dlaczego mogło nigdy do tego nie dojść. Dostajemy jeszcze
nowelę „Wojna Balzaka”, która niestety jest odrębną historią i nie uzupełnia
wątków zawartych w książce (a na to liczyłem). Mimo wszystko okazała się dość
ciekawa.
Narracja jest prowadzona w trzech formach (pierwszo, drugo oraz
trzecio-osobowej). Książka jest przepełniona porównaniami, ciekawymi i czasami
trudnymi w odbiorze opisami oraz wyobraźnią. Zdecydowanie widać, że autor
dysponuje ogromnymi pokładami tego ostatniego. Stworzony przez niego świat
wciąga i wręcz pozwala poczuć smród podziemnych poziomów. Zarówno miasto, jak i
bohaterowie mają do zaoferowania wystarczająco wiele by pozostać z nimi do
końca. Jedyne co trochę zawiodło i zaniża ogólną ocenę to nieco słabsze zakończenie.
Wydaje się, jakby autorowi zabrakło pomysłów na samą końcówkę i napisał ją nieco
na siłę.
Podsumowując, jest to naprawdę bardzo dobra książka, jednak nie dla
każdego. Tylko ci, którym nie przeszkadza cięższy, mroczny (a u tych mniej
wrażliwych budzący zapewne obrzydzenie) klimat znajdą w niej coś, co ich
zaintryguje i sprawi, że inaczej spojrzą na niektóre sprawy dotyczące ich oraz
innych ludzi.
Myślę, że to książka odpowiednia dla mnie. Bardzo chętnie bym ją przeczytała. Już dawno nie czytałam czegoś w tym stylu. Dobrze, że nie czuję wstrętu do mroku i odrażających scen w książkach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://bookwormss-world.blogspot.com/
Daj znać czy Ci się spodobała gdy już przeczytasz 😉
UsuńTo chyba nie dla mnie... aczkolwiek super napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńhttp://dziewczynaopapierowymsercu.blogspot.com/
Obserwuje bloga. ♥
Gdybyś jednak kiedyś miała okazję przeczytać całą lub tylko kawałek to czekam na opinię :D i dziękuję ;)
UsuńOstatnio zmienił mi się gust, do niedawna omijałabym tę książke szerokim łukiem, dziś chętnie był po nią sięgnęła :D
OdpowiedzUsuń*bym, wkradł się błąd :)
UsuńJeśli moja recenzja choć trochę do tego zachęciła to się cieszę :D
UsuńOpis mnie zaintrygował, jeszcze chyba nie czytałam czegoś takiego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)