Tak kończy się świat...

„Piąta pora roku” - Nora K. Jemisin



Cykl: Pęknięta Ziemia (I)
Wydawnictwo: SQN
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Gatunek: Fantasy
Liczba stron: 440
Data wydania: 23 listopada 2016


Koniec świata…właśnie tak rozpoczyna się przygoda z ‘Piątą Porą Roku’.
Nie jest to upadek nagły, nie nastąpi w ciągu kilku dni ani nawet tygodni, a dla mieszkańców Bezruchu jest w pewnym sensie czymś naturalnym. Z drugiej strony, pomimo tego,
że tytułowy kataklizm pojawiał się w historii krainy wiele razy nikt tak naprawdę nie jest na niego do końca gotowy. Być może, dlatego, że każda piąta pora roku jest inna, tak jak różne bywały powody jej nastania i okres, przez który trwała. 
Pierwsze strony zostały poświęcone krótkiemu opisowi tego jak i gdzie zapoczątkowany został wspomniany już koniec świata. Poznajemy również pokrótce świat Bezruchu, panujące w nim przekonania, jego mieszkańców oraz to, co odróżnia ich wspólnoty od siebie.
Książka opisuje historie trzech bohaterek będących górotworami, czyli potężnymi,  choć wyglądającymi zupełnie jak ludzie istotami potrafiącymi wykorzystywać otaczającą ich energię do manipulowania ziemią i jej ruchami. Każdy z przedstawicieli tej ‘rasy’ musi się zmierzyć z prześladowaniami ze strony ludzi. Górotwory uważane są za gorszych, dlatego jeśli chcą żyć muszą się ukrywać lub stać się przydatnymi.
Pierwszą z nich jest 42-letnia Essun, której mąż skatował syna, a córkę porwał. Kobieta, choć początkowo załamana, wyrusza w pościg za nim. Essun napędzana chęcią zemsty oraz miłością do córki gotowa jest zrobić wszystko. Kolejną bohaterką jest młoda dziewczynka o imieniu Damaya, którą rodzina oddają w ręce organizacji, gdzie od małego szkoli się osoby takie jak ona. To, co zrobili jej rodzice nie jest jednak aż tak straszne, jak to co zazwyczaj dzieje się z dziećmi obdarzonymi mocą górotwórstwa. Ostatnią postacią jest Sjenit, około trzydziestoletnia adeptka Fulcrum, zmuszona przez ww. organizację do spłodzenia dziecka z innym górotworem, z którym wyrusza na wspólną misję.
Ich historie, na pierwszy rzut oka niemające ze sobą nic wspólnego, stanowią logiczną całość.
Każda z bohaterek rozwija się stopniowo. I chyba każdej z nich zostało poświęcone wystarczająco dużo uwagi. Podobnie dzieje się z krainą Bezruchu.
Po przeczytaniu książki widać, że autorka wszystko bardzo dokładnie zaplanowała. Wszystkie wątki mają sens, zazębiają się i nie są stworzone tylko po to żeby zapełnić kartki. Nawet początkowa dezorientacja nietypową narracją (konkretni bohaterowie mają pierwszo, drugo lub trzecio-osobową) z czasem przestaje być zauważalna. W książce pojawia się wiele tajemnic, a akcja pomimo tego, że miejscami nie porywa, ale też nie zanudza, zachęca do czytania kolejnych akapitów. Oczywiście zdarzają się momenty, w których nie można oderwać się od książki, ponieważ dzieje się naprawdę dużo. Nie jest to, na pewno, historia dla najmłodszych. Pojawiają się w niej, bowiem nieodpowiednie rzeczy, takie jak: wulgaryzmy czy sceny erotyczne. Tłumaczenie jest perfekcyjne, słownictwo wpasowuje się idealnie w krainę Bezruchu. Czyta się bardzo przyjemnie. Na 421 stron pojawiło się tylko kilka literówek.
Podsumowując, jest to naprawdę świetna książka, która jednak wymaga od czytelnika skupienia, ponieważ wiele rzeczy niezrozumiałych na początku staje się jasne dopiero po jakimś czasie. Autorka zawarła w niej sporo dobrych pomysłów dotyczących zarówno wykreowanego świata jak i bohaterów, którzy są wyraziści. Wydarzenia na końcu zdecydowanie sprawiają, że ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom i tak zapewne stanie się w moim przypadku zaraz po jego premierze. Zdecydowanie polecam. 

5 komentarzy:

  1. Gdybym miała więcej cierpliwości to pewnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że i Tobie książka się spodobała :)

    na uszko mogę zdradzić, że kontynuacja będzie w przyszłym roku (przynajmniej na ta chwile takie są plany)
    pozdrawiam
    Isztar

    www.isztarbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że takie są plany ;) bo jest na co czekać :D

      Usuń
  3. Chce kontynuację, bardzo :D mimo, że na początku po prostu ją czytałam, to pod koniec już wręcz ją pochłaniałam :D
    I, trudno, będzie bez spojlerów, ale super, że autorka, tak sprytnie połączyła te postacie, gdy zdałam sobie sprawę, gdzie tkwi sekret, byłam zachwycona, tym, jak dobrze autorka przedstawiła te postacie i jak ja, jako czytelnik mogłam je dogłębnie poznać :D
    Przeżywałam razem z Damai (ten jej Stróż, phi), razem ze Sjenit, zastanawiałam się o co chodzi Alabastrowi (ale ujął mnie swoim zachowaniem na wyspie:D ) i cierpiałam razem z Essun (no bo serio, co za mąż -.-').
    Historia jest fajna, a dodatkowo główne postacie, są kobiece (uwielbiam) więc, chociażby z ciekawości, sprawdzę co się dzieje dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że książka się spodobała 😃 i widzę, że wywołała dużo emocji 😉

      Usuń